piątek, 21 października 2011

I am ready

Jestem niesamowicie szczęśliwa, że mamy piątek i mogę odpocząć przez weekend od sprawdzianów, czy kartkówek. Nie ukrywam, że szkoła mnie wykańcza. Psychicznie i fizycznie zarazem. Przydałoby się trochę pospać przez te dwa dni, bo jestem całkowicie wyczerpana. Poza tym piątkowy wieczór spędziłam z Gabrielą pokazując jej możliwości mojego Olympusa. Efekty zobaczycie w dalszej części notki. Na sam początek chciałam się pochwalić moim nowym nabytkiem, który nieco przerobiłam. Następnie zamieszczę zdjęcia z wizyty u mojej najsłodszej na świecie babci.

Dżinsowa kurtka za niecałe 20 zł.
A tak wyglądała po lekkiej modyfikacji:



Ogródek babci nie uchronił się od mojego aparatu.




Na sam koniec obiecane efekty mojego wieczornego wypadu z Gabrielą.

scarf H&M, jumper H&M, waist coat SH, trousers C&A, shoes Vans, bag Empik, coat H&M
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę ile ubrań z mojej szafy pochodzi z H&M!
Zgodnie z tradycją piosenka na koniec:
Chyba uzależniłam się od tego głosu...

sobota, 15 października 2011

And that we were nothing

Kiedy wstałam, dokładnie piętnaście minut przed godziną czternastą stwierdziłam, że przydałoby się złapać nieco świeżego powietrza. W tym celu ubrałam się i porobiłam kilka zdjęć na bloga. Wybaczcie za moje pozdzierane paznokcie.

shorts H&M, sweater H&M, jewerly house, tights primark, scarf H&M, shoes martens, coat zara.

Na sam koniec jeszcze piosenka, którą kocham całym sercem:

piątek, 14 października 2011

Każdy początek jest niezręczny

Dzień dobry.
Wczoraj wieczorem wpadłam na pomysł założenia bloga, gdzie będę mogła dać upust swoim 'artystycznym' fantazjom. Poświęcę go modzie i fotografii. Nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie, ale jestem dobrej myśli.
Do dzieła!

 Na sam początek zakup, który wprawił mnie w nieziemską euforię.


Nie obeszło się bez sfotografowania mojego kalorycznego śniadania.

Całe południe spędziłam przy gorącej herbacie i laptopie, konsumując pestki dyn, suszoną żurawinę i łuskany słonecznik. Mniam!


I na sam koniec moja całkowicie nieogarnięta twarz.
Kurczę, nie spodziewałam się, że taki blog może dawać tyle radości.